sobota, 24 marca 2012

Hampi

Na poboczu stoja hindusi machaja do mnie maja takie dziwne weze w rekach, przekrecam glowe, kotos mnie uderzyl w kregoslup, moje cialo podskakuje, wokol mnie dziwne warczenie...przekrecam glowe, noga. to Malgosia, spi po mojej lewej stronie, jestesmy w sleeperze z Ankola do Hampi. Za oknem skaly, jak jakies  klocki poukladane przez nudzacego sie Boga. Zwiedznie zwiedzanie, wieczor w skalach. Lezymy w ciemnosciach na skalach. Gorace. Uchodzi z nas calodniowy zar, a gwiazdy zdaja sie tworzyc nowe konstelacje.Nietoperze lataja wokol, Manju gra na drumli. lezymy. Dzwiek wiruje w skalach, wiatr. Wszystko jest na swoim miejscu.



czwartek, 22 marca 2012

I can see Nirvana form Paradise

So the life of Karnataka's beaches goes from Om Beach to Half Moon than to Paradise than to another, another, and another... sun, naked teens, naked not so teens and Indian people - who stare at those twisted ideas for life we present so thoroughly. Smile here, smile there, you'd never guess what's hidden underneath - curiosity, contempt, indulgence... We get there, half naked to the Paradise, they greet us, we thank them, we sit, they come around, there are Germans, Slavs, Bielorus, British, Canadians, round 20 people who live there. Nice, nice. Place gets us really out of space. Yesterday's visit to Gokarna - holy place of Shiva and Ganesha, where you should be covered mostly around your shoulders and legs - gives me the creeps of displacement. We go further and further tomorrow - Hampi. From Om Beach we need to take taxi (600 INR) to Ankola, there at 11:45 pm we'll catch a sleeper bus to Hampi (700INR - sleeper seat). There's another way to get to Hampi form here, you can take rickshaw to Gokarna, than bus to Ankola, than same bus to Hampi. You'll need earlier reservation for this bus, it's possible to arrange it in the cafees at Om.

wtorek, 20 marca 2012

koty to psy.

Ciagu dalszego nierobstwa niemocy zar leje sie z nieba. Mamy wciaz wszystko to co psy - wielka kuwete.

poniedziałek, 19 marca 2012

Patnem beach

Na Plazy Psow siedzi duzo ludzi. Pija patrza rozmawiaja graja. psy szczekaja dolki kopia biegaja. kazdy swoje organizuje. najedzieni i napici idziemy grac w kosci, zmyc z siebie morska sol, calodniowy dorobek nierobstwa. biore prysznic przy dzwiekach tabli. wychodze na taras podazam za dzwiekiem, idziemy szukac. dzwieki wioda nas w waskie uliczki do swiatyni bogini Saraswati. kilkunastu mezczyzn w roznym wieku siedzi na podlodze, graja, spiewaja, zapraszaja nas do srodka. siadamy, sluchamy, a raczej zapadamy sie w trans tabli, dzwonkow i glosow. oni zerkaja na nas zadowoleni, spiewaja na czesc bogini, trwa rozmowa muzyka. jeden z nich, najstarszy nadaje rytm calosci, usmiechem prowadzi. Rozdaja radosc - muzyke. Zatapiaja w nas te dzwieki. zatapiaja je w calej okolicy. spiewaja na czesc Wiedzy, takiej ktora daje spokoj i radosc az do lez. A na plazy  stado psow. Leza.

sobota, 17 marca 2012

tygrys, skuter, autobus

Zaczelo sie od tego ze tygrys zjadl nieswieze wolu, zaslabl na srodku ulicy, obudzil sie, nastraszyl farmerow, wciaz go szukaja.... wiec my na ten skuter i tez go szukamy, na plazy oczywiscie. Tam szczekoscisnieci rosjanie, mili geje z moskwy, niemki zbiegle z joga retreat centrow oraz i rowniez i jeszcze wiecej. Szukamy, jedziemy swiat jest nasz. Asfalt rozwijaja, ulica szeroka - 1,5m, teraz ma ok 0,75m - w potywach do 0,5 m. Cale towarzystwo laduje sie obok walca. Ciezarowka skuter, motor, piesi, wszystko przelewa sie z prawa na lewo, w lewostronnym kierunku, bardzo milo, bec, spadamy. Wstajemy, odpoczynek chwile, strrrresik niewielki, Malgosia Queen of the ulica! Wracamy bez tygrysa, zato z rakiem na twarzach i ramionach. Jutro Czyli...wczoraj jedziemy na Palolem beach. Jedziemy jedziemy. Anjuna - Mapusa (ok.20 min. 10INR), Mapusa - Panjim (ok. 1h 10 INR ^20 INR (dla frajerow:)), Panjim-Margao(ok. 1.30h, 26 INR), Margao - Palolem (1,15h, 23INR). Wysiadamy na Patnem beach, z Emilem (Pozdrawiamy i dziekujemy za super miejscowke). Tu jest wszystko. Autobusy maja posmak rybi niektore, jednak sa: punktualne, docieraja tam gdzie sie prosi, przesiadki sa z tych samych dworcow, przewiew jest zapewniany okiennym otworem, kierowca ma zawsze dwie rece, dwie nogi i glowe z oczami i prawie zawsze patrzy przed siebie. 

czwartek, 15 marca 2012

bank

mialo byc o banku: zrobic przelew za bilety lotnicze w Kingfisherze (ktory zreszta od srody juz nie lata - problemy z przelewami ;) , idziemy do banku, czekamy, jest pani, powolna, taka jak szef, chcemy przelewac, ale najpierw trzeba wymienic, siedzimy przed pania, pani pyta:jaka waluta, ile tej waluty, dzwoni, informy\uje ze przyjmie, nie moze wydac reszty ze stowki, dzwoni ze przyjmie stowke a nie piecdziesiatke... Curency? Curency? wypisuje, kopiuje paszporty, syna ma, animacje studjuje, ksero zamkniete - 15:00, siedzi przed komputerem lubi animowac, skaner tez nie dziala, spisuje numery paszportow. Zrobione. Daje papierek, numerek i do kasy. W kasie pan wydaje rupie. Dobra teraz przelew. Nie mozemy zrobic. Nie mamy konta w tym banku. 15:20. Idziemy do western union, pan: idzcie do banku oni pracuja do 15:30. Musza zrobic depozyt - do tego nie trzeba konta. Idziemy do banku 15:25. Smacznego. Pan w okienku kasowym: nie, nie nie, za pozno! Ale bylysmy tu... nie nie nie! zamkniete, nie ma przelewow. Smacznego. Pani: depozyt? oooo ja myslalam ze to nie w naszym banku... oj nie juz za pozno. Jutro. Wychodzimy przez krate. Rano: Chcemy z robic depozyt. Pan: tam, wypelnic. Wypelniamy. Inny pan: Madame (macha na mnie, daje mu formularz) to nie ten formularz. Trzeba wypelnic ten. Biore, wypelniam. tylko niezbednosci. Pan, bierze sprawdza, stepluje wypelnia za mnie. Pan w kasie bierze stepluje oddaje pobiera gotowke, mowi: strasznie panie zajete.

środa, 14 marca 2012

slonce hipi plaza

Tak moze wygladac rowniez twoje zycie!
Zdolowany Wloch, czy otwarci-konserwatywni Holendrzy, albo mlodzieniec z Dubaju, powabni Hindusi, kazdy na Goa znajdzie swoje szczescie.
Dzis dzien targowy -  twarze hindusow- kup kup sprzedam tanio, najtaniej, za grosze, sprzedam, kup, musisz kupic, nikt nie kupuje kup, dlaczego nie chcesz kupic, dlaczego nie chcesz rozmawiac, kup to a pozowle ci kupic wiecej, popatrz na moj sklep ("zebys ty sklep widzial" - mowi malgosia)...
Dobra idziemy jesc
jutro bedzie o banku - zeby ich pokrecilo tych biurokratow co to do 15 pracuja :)

poniedziałek, 12 marca 2012

transport

A wiec zakupilysmy duzo biletow.
nauczone doswiadczeniem, przezornie podreptalysmy do budki z biurem podrozy i zakupilysmy mnostwo biletow: miedzy innymi z hampi do margao - pociagowy, z margao do delhi - tez pociagowy, z delhi do varanasi oraz z varanasi do gorakhpur, z tamtad autobusem do kathmandu, a z tamtad do halkorije do dzungli...
na deser kathmandu - mumbaj - samolotowy.
dobrze jest robic wakacje na spontanie ;) na goa to tylko tak.

niedziela, 11 marca 2012

Goa! Przesiadka w Amsterdamie, w Mumbaju, wreszcie Goa, a stad taxi do Anjuna. 
Przesiadki na dworcu w Bombaju - bezproblemowo poruszamy sie bezplatnym autobusem z lotniska miedzynarodowego na krajowe. czekamy na lot, przysypiamy otoczeni chudymi chlpaczkami, masywnym irlandczykiem i jego "pania". na lotnisku Goa - bierzemy repaid taxi - ktora o 5 rano jest zdecydowanie najwygodniejsza, i zaspokaja zedze snu po 24 godzinnym zespalaniu sie z samootowymi krzeslami.